16.08.2012 16:48
Perełka:)
I znów spotykamy się po długiej przerwie. Co prawda temat tego wpisu nabyłem pod koniec zeszłego roku, ale jakoś tak wyszło że dopiero teraz mogę się podzielić paroma zpostrzeżeniami na ten temat.
Owy zakup to kawasaki ZX7R z 1997r..Motcykl kupiony od powiedzmy znajomego mechanika. Maszyna po szlifie od strony skrzyni biegów. O maszynce doweidziałem się przyokazji ogladania innego moto. Pierwsze myśli:kupie od mechanika który sam tym jeździł, weic jest zadbany(nie licząc stanu w jakim się znajduje), kupie coś większego pośmigam sobie bez wiekrzych przejść 2-3sezony i unikne wiekszego wkładu finansowego(nie licząc wkładu dopuszczającego moto do ruchu).
Kawka przy upadku straciła czache i boczek. Udało mi się kupić te rzeczy w dosyć przystepnej kwocie. Nastepnie poszło malowanie-kolorek biała perełka+rama czarny mat. Dla jednych zejabiście, dla drugich damsko. Ja nastepnym razem pomalowałbym ją cała w jakiś prosty czarno biały motyw(dla zaintersowanych zdjęcia w galerii).
Po odebraniu gratów od mechanika który zajmował sie mechanikiem, który zajmował sie malowanie gratów, radośc była wyobrażalna, jak zawsze po zakupie nowej maszyny.
Problem pojawił sie później kiedy przystąpiłem do skladania motocykla do kupy. Na początek wariowała pompka paliwa, najpierw wogole nie chodziła, potem za radą owego mechanika podłaczyłem ją na ktrótko. No i sie poprawiło, moto palił- zasuwał jak wściekły, szczególnie dlatego że przesiadłem sie na niego z dosyć mocno wypracowanej rf'ki.
Potem nadszedł mój pierwszy wyjazd do Czestochowy na rozpoczęcie sezonu, szkoda że w tym roku księża troche nas olali no, ale może za rok będzie lepiej. Powrót był dosyć hardcorowy-210km w deszczu,ale wspomnienia bezcenne.
I znowu byłem zadowolony z siebie, byłem zadowolony z moto. Mimo deszczu motocykl nie zawiódł i cała trasa była pokonan bez problemów. No i pierwszy raz w życiu przeżuciłem 200km/h. Dla jednych to bzdura, dla mnie jednak to już coś, mam wielki szacunek dla motocykla oraz swoich umiejętności i nie śpieszę się z biciem kolejnych rekordów.
Po powrocie i nawinieciu około tysiaca kilometrów zpostrzegłem że motocykl dziwnie pracuje, problemy były na wolnych obrotach. Po ten zaobserwowałem że pompka paliwa, podpieta na ktrótko albo chodzi cały czas albo wogóle. Wizyta u mechanika(cały czas tego samego) pogrzebał pochuchał i sie niby poprawiło. Kolejne kilometry, problem wrócił. Zaczołem szukać przyczyn na własną ręke i z pomocą przyszła mi popilarna wyszukiwarka internetowa. Podejżenia padły na przekaźnik pompki paliwa. Kolejna wizyta u mojego znachora, znoeu zaczoł chuchać itd., ąz mu powiedziałem że to może ten przekaźnik. Naszczeście mial coś takiego z jakiegoś innego sprzeta. Podmianka i wreszcie wszystko fryga:)
W miedzyczasie problemy były również z przegrzewaniem sie motocykla i wywalaniem płynu chłodzącego. Wspólnymi silami ze znajomym udalo sie ogarnąć ten temat.
Kolejny tysiąc i co-urwany zawór.
I to byłoby na tyle. Urywam wpis na tym zdaniu i bede kontynuował za jakiś czas. Po raz kolejny okazało się że mądrość ludowa ma zastosowanie w obecnych czasach, mam tu na myśli stare poweidzenie:"uczciwość ludzka na pstrym koniu jeździ".
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (4)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (6)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)